Piosenki One Direction

poniedziałek, 21 października 2013

Imagin z Harry'm

IMAGIN NIE JEST MÓJ! KLIK

Dzisiaj są urodziny Harry'ego. Przyjęcie dla niego jest już gotowe. Wszyscy są już na miejscu. Jego przyjaciele, rodzina. Brakuje jeszcze tylko samego Stylesa.
No ale przecież, to ja z samego rana wysłałam go do miasta, aby załatwił parę spraw. Bo nie mógł się tu kręcić. Przyjęcie miało być przecież niespodzianką..

*3 godziny później*

Jest już godzina szesnasta a jego jeszcze nie ma, a przecież miał być tu już godzinę temu. Nie odbierał telefonu, a ja powoli zaczynałam się już denerwować.
Wtedy pod dom podjechał samochód, więc wszyscy szybko stanęli na swoich miejscach. Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
"Więc to nie może być Harry, nie pukałby przecież do własnego domu."
Podbiegłam więc by je otworzyć. Byłam zszokowana, bo w progu stanęli dwaj funkcjonariusze policji.
-Dzień Dobry. Mogę jakoś pomóc?
-Dzień Dobry. Tutaj mieszka pan Styles?
-Tak.. A dlaczego?
-Zanim pani wszystko opowiemy, proszę powiedzieć kim pani jest?
-Ja? Jego narzeczoną. Ale nie rozumiem, o co chodzi?
-Pan Styles.. on.. miał wypadek samochodowy.. zginął na miejscu.
W tym momencie, mój świat się zawalił.
Wszyscy stali jak wryci, a ja czułam jak powoli robi mi się słabo.
-Nie.. Zaszła chyba jakaś pomyłka. Przecież jeszcze niedawno rozmawiałam z nim. Miał jechać do miasta.
-Niestety, ale to prawda.
-Nie możliwe! To nie może być on! Nie, to nie on! Nie mój Harry!
-Przykro nam. Potrzebujemy kogoś z rodziny lub znajomych, do zidentyfikowania zwłok.
Spojrzałam błagalnie w stronę Nialla.
-Niall. Proszę cię, zrób to dla mnie. Ja nie dam rady!
-Jasne. Rozumiem.
Po tych słowach wyszedł.
Odwróciłam się w stronę [I.T.N.P]. Podeszła do mnie szybkim krokiem. Trzymałyśmy się mocno za ręce i modliłyśmy się o to, że by to nie był on. Nie on.
Pozostali chłopcy z zespołu również do nas podeszli. Wszyscy w pokoju, mieli oczy zaszklone od łez.
Po jakimś czasie wrócił Niall. Bałam się na niego spojrzeć. Bałam się tego co mi może powiedzieć.
W końcu odważyłam się spojrzeć mu w twarz.
Niall stał naprzeciwko mnie. Oczy miał zaczerwienione od płaczu i ledwo powstrzymywał szloch.
Odruchowo mocniej ścisnęłam rękę [I.T.N.P].
-Ja.. przykro mi. On.. to jest on.
Ledwo dokończył i wybuchnął głośnym płaczem.
Kolana się pode mną ugięły i osunęłam się na podłogę.
[I.T.N.P] zareagowała natychmiast, uklęknęła koło mnie i mocno do siebie przytuliła.. Wszyscy płakaliśmy, a miał to być dzień radosny, mieliśmy się cieszyć i bawić.
Nagle podeszła do nas mama Harry'ego. Pomogła mi wstać i przytuliła mnie.
Musieli mi podać leki uspokajające, bo aż mną trzepało.
Czułam tak ogromny ból. Za każdym razem, gdy pomyślałam o nim. O wspólnie spędzonych chwilach, tych dobrych i tych gorszych. O tym, jak bardzo go kochałam. I o tym, że już nigdy nie będzie mi dane go ujrzeć, przytulić się do niego, poczuć ciepło bijące od jego ciała. Wiedziałam, że już nigdy nie będę tak szczęśliwa, jak byłam do tej pory. Jak bezpiecznie czułam się, leżąc wtulona w jego ramiona. Planowaliśmy już wspólne życie. I to wszystko prysnęło tak nagle, w jednej chwili, całe moje życie legło w gruzach.

*MIESIĄC PÓŹNIEJ*
Tak bardzo mi go brakuje. Jego cudownego uśmiechu, optymistycznej postawy w życiu. Tego, że zawsze kiedy patrzyłam w jego zielone oczy, na mojej twarzy pojawiał się uśmiech.
Tak bardzo chciałabym się do niego teraz przytulić, po raz ostatni, powiedzieć mu jak bardzo go kochałam. Jak bardzo go kocham. Ale to jest niemożliwe. Boże, dlaczego mi go zabrałeś?! Dlaczego jego?! Jakby tego było mało, okazało się, że spodziewam się naszego dziecka.

*DWA LATA PÓŹNIEJ*
Pogodziłam się z tym, że Harry'ego już nie ma. Chociaż dalej bardzo za nim tęsknię i niema dnia, żebym o nim nie myślała. Ale na szczęście, mam cudownego synka. Nazwałam go na cześć jego zmarłego ojca - Harry. Jest uderzająco podobny do swojego taty. Odziedziczył po nim śliczne kręcone włoski, uroczy uśmieszek, no i ogólnie jest to po prostu wykapany Harry. Za każdym razem, gdy patrzę w jego piękne zielone oczy, rozpoznaje w nich Harry'ego. Mały nawet spojrzenie ma takie jak on, takie przenikliwe, pełne sympatii i optymizmu. Jestem szczęśliwa, ponieważ wiem, że zawsze będę miała pewną jego "część" przy sobie.
I wierzę w to, że pewnego dnia, znowu się spotkamy. I będziemy razem. Już na zawsze..

niedziela, 16 czerwca 2013

Imagin z Harry'm

Zapewne wielu z was, zastanawia się jak to jest prowadzić podwójne życie... Nie chodzi mi tu o show biznes, codzienność czy romanse... O nie. To o co chodzi mi, [T.I.], zdecydowanie wyróżniającej się od reszty płci żeńskiej, dziewczynie, jest bardziej skomplikowane, niż się wydaje. Nie jestem taka jak reszta moich rówieśniczek, z którymi uczęszczam do trzeciej klasy liceum. Różni nas wiele cech i wyrzeczeń, jednak zdecydowanie najistotniejszą z nich jest to, że nie należę do ich gatunku- człowieka.
Może w połowie, ale jednak. Więc teraz pada pytanie. Kim w takim razie jestem? To trudne do wyjaśnienia. Sporo osób nie uwierzy, w to co teraz powiem, ale niestety. Rzeczywistość jest inna.
Mój prawdziwy dom znajduje się kilkaset metrów pod wodą... Tak. Nie przesłyszeliście się. Tam miałam rodzinę, która opiekowała się mną do momentu, gdy jej życie na tej planecie dobiegło końca. W starciu z inną odmianą syren, bo nią właśnie jestem, zginęli moi rodzice oraz dwójka starszych braci. Zostawili małą pięciolatkę pod opieką chorej już babci, która zdążyła usamodzielnić swoją wnuczkę, opuszczając świat żywych... Tak więc, co robię tu? Wśród ludzi? Prowadzę inne życie. Mam osoby, które zastępują mi rodzicieli, przyrodnie rodzeństwo i tylko jednego, lecz prawdziwego przyjaciela.
Podobno miłość damsko-męska nie istnieje... Owszem. To prawda. Mój "przyjaciel" już od dawna jest kimś więcej, niż tylko druhem. Kiedyś obiecałam sobie, że nie zakocham się w żadnym z przedstawicieli rasy człowieka. Czy dotrzymałam słowa? Bez wątpienia... Nie. Pokochałam go jak nikogo innego, tym samym narażając na niebezpieczeństwo. Spotykaliśmy się regularnie. To w szkole, to w parku, w domu czy z resztą jego przyjaciół. Wielokrotnie próbowałam spełnić ich marzenia, którymi było założenie zespołu i koncertowanie po świecie. Mieli niesamowity dar. Ich głosy, przepełnione magią, razem tworzyły jedność, przepuszczając przez pryzmat muzyki, doskonałość. O tego momentu, minęły trzy lata. Udało się. Osiągnęli swój szczytny cel, zarazem spełniając i mój. Dzięki wielokrotnym namową, kłótnią i radykalnym próbą ściągnięcia ich na casting, udało się stworzyć jeden z najsławniejszych zespołów na świecie.
Czy moje uczucia przetrwały próbę czasu? Bez wątpienia. Ośmielę się rzec, że nasilają się z każdym dniem, spędzonym w jego towarzystwie.

-[T.I.]! Jedziemy!- usłyszałam jego niski, zachrypnięty głos, który za każdym razem wywoływał stado motyli w moim brzuchu. Stukając szpilkami o drewniane schody, trzymając kawałek fioletowej, uszytej z jedwabiu sukni, sięgającej do kostek zeszłam na sam dół, gdzie wraz z swymi towarzyszkami czekała reszta. Liam jak zwykle w garniturze świetnie podkreślającym umięśniony tors, obejmował w pasie szatynkę o kręconych włosach, ubraną w kremowy kostium, która na imię miała Danielle.
Louis, ubrany w bordowe rurki, białą koszulę i szelki, czule całował Eleanor- szczupłą dziewczynę, o brązowych włosach i hipnotyzującym spojrzeniu, której zgrabną talię, podkreślała zwiewna sukienka po kolano. Zayn i Perrie. Wzorowa para. On wystylizowany podobnie jak Payne i ona- blond włosa, z przyjaznym uśmiechem, otrzepująca swoją czerwoną mini.
Niall? On zawsze czuł się dobrze jako singiel. Również w czarnym garniturze oraz włosami postawionymi na żelu, prezentował się nienagannie. I nadszedł czas na niego... Wysokiego, dobrze zbudowanego bruneta, o kręconych włosach, niesfornie opadających na czoło, zielonych jak pierwszy wiosenny liść, oczach i promiennym uśmiechu, uwydatniającym rząd równych, białych zębów. Ręce chował w kieszeniach czarnych rurek, na które swobodnie opadała szara marynarka. Wpatrywał się we mnie, dokładnie lustrując każdy szczegół. Wolnym krokiem, skierował się w moim kierunku, szepcząc na ucho dwa słowa, które za każdym razem, poprawiały mój humor.- Wyglądasz pięknie.- uniosłam lewy kącik ust ku górze, a on objął delikatnie moją talię. Nie czekając chwili dłużej, opuściliśmy dom, wsiadając do długiej, białej limuzyny, stojącej na podjeździe. Na co wybierała się nasza dziewiątka? Na jedną z najważniejszych dla zespołu uroczystości, a mianowicie, trzeciej rocznicy założenia zespołu. Każdy z swoją partnerką przy boku, bądź ważną dla niego towarzyszką, przemierzał czerwony dywan, skąpany w blaskach fleszy. Uśmiechnięta od ucha do ucha, z Harrym pod rękę, przemierzałam dzielnie drogę, kierując się w stronę przestronnego lokalu, w którym miejsca grzali, najważniejsze osoby w karierze chłopców. JR, rodzina, wytwórnie, producenci, menager, przyjaciele, w tym też my. Wcześniej serdecznie witając przybyłych gości, zajęliśmy miejsce przy wyznaczonym dla nas stoliku. Gustownie urządzony lokal, wprawiał w nastrój, pozwalający na cieszenie się swoją obecnością. Ciągłe znoszenie toastów, wspomnienia, śmiechy i dyskusje, udzielały się każdemu z nas.
Jednak w pewnym momencie, wydarzyło się coś, o czym nie ośmieliłam się śnić w nawet najskrytszych snach.
-Panie, panowie, proszę o uwagę.- Harry, najwidoczniej mocno zdenerwowany, podniósł się z siedzenia, przenosząc swój wzrok na mnie.- Mam wam coś do powiedzenia...A zwłaszcza jednej osobie, która była ze mną od początku... [T.I]...- wyszeptał, sprawiając, że moje serce, zabiło sto razy mocniej.- To właśnie ty pokazałaś mi, czym jest wiara w marzenia, przyjaźń bez zobowiązań, szczerość i bezinteresowność. To ty byłaś ze mną w każdej trudnej sytuacji, przyczyniłaś się do spełnienia moich pragnień i pokazałaś mi czym jest miłość... Tak miłość... Przekonałem się o tym już dawno, jednak wmawiałem sobie, coś, co było nie prawdą... Więc... Chciałbym... Cię o coś poprosić... Czy zostałabyś moją wybranką życia?- w moich oczach zalśniły łzy... Łzy szczęścia, a zarazem ogromnego smutku. Tego się bałam... Nadszedł czas pożegnania.
-Harry... Ja nie mogę...- nastała cisza. Wszyscy zawzięcie wbijali w nas zainteresowane spojrzenia.
-Ale...- zająknął się. Wybiegłam z budynku, kierując się ku rzece, znajdującej się nie opodal. Nie dostrzegłam jednak, że chłopak biegnie za mną. Powstrzymał mnie przed skoczeniem do wody.
-Harry. Przepraszam... Nie mogę. Kocham cię, ale nie potrafię...- uniósł mój podbródek.
-[T.I.], co stoi na przeszkodzie?- spuściłam wzrok.
-To, że... Jestem syreną...- zamilkł. Stał znieruchomiały, przyglądając się mi z nie do wierzeniem.
-To nie możliwe...- szepnął po chwili, a ja pokręciłam głową, roniąc łzę.
-Jedna realne... Czas się pożegnać...- z całej siły wtuliłam się w chłopaka. Po dłuższej chwili odsunął mnie od siebie, zachłannie wpijając się w usta... Drżące usta, próbujące nie uwolnić wszystkich emocji, targających wnętrzem...
-Żegnaj...- nie zważając na błagania chłopaka, wskoczyłam do wody, by na zawsze zakończyć jedno z dwóch żyć...

wtorek, 14 maja 2013

Imagin z Harry'm

IMAGIN Z DEDYKACJĄ DLA MOJEJ UKOCHANEJ PRZYJACIÓŁKI - BOMBY <Natalii>
----------------------------------------
Pewnego dnia jak Harry jechał do szkoły uciekł mu autobus. Musiał jechać pociągiem. Rzucił swój plecak nie patrząc na jakie siedzenie i usiadł.
N: Aua ! Uważaj troszkę, nie jesteś tu sam !
Harry odwracając się nie mógł oderwać wzroku od dziewczyny.
H: Oj przepraszam, nie zauważyłem Cię... Mogę się dosiąść ? Fajnie byłoby porozmawiać z kimś, żeby rozbudzić się przed szkołą..
N: Hmm.. Miły jesteś, siadaj. No to opowiadaj, codziennie rano taki wkurzony jesteś ?
H: Hehe, tylko jak mi autobus z przed nosa ucieka. A Ty zawsze taka wesoła jesteś ?
N: Trzeba cieszyć się życiem, w końcu żyjemy tylko raz.
Byli tak zajęci rozmową, że Harry sam nie zauważył kiedy przegapił swój przystanek, ale to go nie obchodziło, chciał jak najdłużej z nią zostać. Gdy pociąg się zatrzymał obydwoje wstali, żeby wysiąść. Zrobił się taki tłok, że Harry nie zauważył, w którą stronę poszła dziewczyna. Już jej nie widział. Smutny poszedł do szkoły.. Na lekcjach nie mógł się skoncentrować, bo ciągle o niej myślał. Codziennie wsiadał do tego samego pociągu, żeby znów ją zobaczyć. Lecz nigdy nie mógł na nią trafić. Poszedł do szkoły, w której mówiła, że się uczy. Nie znał jej imienia, więc nie potrafił jej znaleźć. Pewnego dnia stanął na środku pociągu i zaczął głośno mówić: "Dwa tygodnie temu, poznałem tu wyjątkową dziewczynę. Była piękna, ciągle uśmiechnięta. Potrafiła każdemu poprawić humor. Miała średniej długości blond włosy i brązowe oczy. Proszę, jeśli ktoś ją widział, niech da mi znać". Nikt się nie zgłaszał. Mijały kolejne dni. Harry tracił nadzieję. Następnego dnia gdy Harry jak codzień usiadł w pociągu na tym samym siedzeniu, co siedział wtedy ze swoją nieznajomą, zaważył karteczkę, leżącą na siedzeniu obok z napisem: "Nie wiem czy mnie jeszcze pamiętasz, siedzieliśmy tu razem. Niechcący rzuciłeś we mnie plecakiem. Przeze mnie przegapiłeś przystanek... Jeżeli rozmawiało Ci się tak samo dobrze, jak mi z Tobą, to zadzwoń 607156***, Natala". Harry cieszył się tak bardzo, że nie obchodziło go, że ludzie krzywo na niego patrzą. Od razu wykręcił numer i czekał na odpowiedź. Umówili się.. Spotykali się coraz częściej. Nie mogli doczekać się kolejnych spotkań... Po jakimś czasie... Harry zakochał się w Natalii, ale bardzo bał się jej o tym powiedzieć.. Bał się, że zepsuje wszystko to, co teraz jest między nimi, że Natalia go odrzuci.... Postanowił załatwić to inaczej.. Zaprosił Natalkę w ich miejsce, na dach starego budynku. Tam, gdzie zawsze się spotykali. Natalia jak zawsze ucieszyła się i od razu pobiegła na spotkanie, też miała coś bardzo ważnego do powiedzenia... Gdy weszła na górę, nie wierzyła w to, co widzi. Wszędzie leżały płatki róż. Na środku zrobione z nich wielkie serce. Natalka stanęła w samym jego środku. Po chwili pojawił się Harry. W ręce trzymał najpiękniejszą różę. Zbliżył się i zaczął mówić.
H: Ja.....ja chcę Ci coś....coś powiedzieć, że jaa...no bo ja Ciebie....czy może Ty i ja....bo moż...
Natalka rzuciła mu się w ramiona, pocałowała go i powiedziała: "Wszystko rozumiem kochanie, ja Ciebie też kocham i bardzo chciałabym z Tobą być...niczego więcej nie pragnę..".
Mijały miesiące od kiedy byli razem. Prawdziwa miłość, chodź serca jeszcze młode. Wiele razy ktoś próbował zepsuć ich szczęście, ale oni zawsze wygrywali z losem.....aż do wtedy..
Do ich szkoły doszła nowa dziewczyna - Paulina. Ładna, wyzywająco ubierająca się, długo-noga blondynka. Podobała się wszystkim. Każdy jej pragnął. Mogła mieć każdego...oprócz...Łukasza..
Mogła mieć PRAWIE każdego, ale to jej nie wystarczało..
P: Ej Aśka kto to jest ten chłopak tam co stoi przy oknie..? Te ciacho tam.. - zapytała jedną z dziewczyn.
A: Harry, ale zapomnij o nim. On nie jest dla Ciebie. Jest na zabój zakochany w Natalce. Było wiele ludzi, którzy chcieli ich rozdzielić, nikomu się nie udało. Tobie też się nie uda..Nie ulegnie Ci..!
P: Jeszcze zobaczymy....... Hej przystojniaku, mógłbyś mnie trochę oprowadzić, nie za dobrze się jeszcze tutaj orientuję..
H: Spoko, tylko bez zobowiązań..
Paulina cały czas próbowała mieszać, co rusz wymyślała jakieś pomysły, żeby tylko jak najwięcej czasu spędzić z Harry'm. Nie kochała go, po prostu nie lubiła kiedy PRAWIE wszyscy jej pragną.. Dla niej to ciągle za mało..
Natalka najpierw nie miała nic przeciwko temu, kiedy Harry musiał dawać korepetycje Paulinie.. Oprowadzał ją po szkole. Paulina "przypadkowo" za każdym razem na niego wpadała. Natalka była coraz bardziej zazdrosna.. Harry tłumaczył jej, że wcale nie chce tego wszystkiego, ale korepetycje musi dawać, bo jego nauczycielka mu każe, a na to że Paulina na niego wpada, nie ma wpływu. Obiecał że porozmawia z Pauliną.
H: Ej, Paulina słuchaj, ja mam dziewczynę i jej nie podoba się, że tak często się spotykamy, mój kumpel będzie dawał Ci korepetycje, a Ty postaraj się mnie unikać. Natalii przestaje się to podobać i mi też.
Paulinę jeszcze bardziej to rozwścieczyło, nie dawała za wygraną. Pisała anonimy do Natalki, że Harry ją zdradza, przerabiała zdjęcia, na których było widać, że Harry całuje się z Pauliną.. Natala, mimo to, że bardzo cierpiała, nie powiedziała o tym Harry'emu.. Nie chciała... Honor dusił jej serce.
Pewnego dnia Harry zapomniał kurtki ze szkoły.. Paulina ją znalazła, a w środku był jego telefon...
"Teraz się okaże, kto będzie śmiał się ostatni Natalko" - pomyślała
 Natalka dostała esemesa... "Hey Natalka.. słuchaj nie kocham Cię, w sumie to nigdy Cię nie kochałem, to był tylko zakład.. Miałem być z Tobą rok, rok minął... Teraz spotykam się z Pauliną..Nie gniewaj się za zakład... Buźka, Harry".
Natalka popłakała się, chciała go nienawidzić, ale nie potrafiła, za bardzo go kochała. Nie chciała mieć z nim nic wspólnego, unikała go, zmieniła szkołę. Harry cały czas próbował się z nią skontaktować, ale nie opisywała ani nie odbierała telefonu. Gdy dzwonił na domowy "Nigdy nie było jej w domu". Nawet jak przychodził nie chciała go widzieć.. Parę tygodni później Natalka postanowiła wyjść na chwilę na dwór. Dalej nie mogła pogodzić się z tą całą sytuacją.. Poszła powspominać. Poszła do ich miejsca.. Na ich dach.. Siedziała, rozmyślała, kiedy po chwili pojawił się Harry. Natalka wstała i od razu chciała jak najszybciej uciec.
H: Kochanie ! Nareszcie jesteś, tak za Tobą tęskniłem, co się z Tobą działo ?
N: KOCHANIE ?! Proszę skończ z tą głupią gadką! Przepuść mnie i zostaw na zawszę w spokoju !!
H: Ale Natalka !!! - trzymał i nie chciał puścić jej Harry.
N: Puść mnie ! Nie dotykaj mnie ! Daj mi przejść ! - krzyczała
Natalka zaczęła się szarpać, a Harry dalej nie chciał jej puścić... Dziewczyna coraz bardziej się wyrywała. W końcu wyszarpnęła się ......i..... spadła.. Spadła z dachu i uderzyła głową w kamień..
 Krew się lała, a Harry, roztrzęsiony, zapłakany dzwonił po karetkę... Przyjechali jak najszybciej. Harry pojechał z nimi i ciągle wzywał Natalkę "Nie zostawiaj mnie ukochana, nie zostawiaj !" .
W szpitalu wszyscy byli już na miejscu, Natala przeżyła bardzo ciężką operację... Nikt nie chciał widzieć Harry'ego, ale on bardzo chciał widzieć się z Natalką.. Po tygodniu dziewczyna obudziła się.. Wszyscy nie hamowali łez szczęścia......ale...... Gdy Natalka otworzyła oczy, zaczęła krzyczeć: "Gdzie ja jestem ?! Co się ze mną dzieje !! Czemu nic nie widzę !!".
Rodzice dziewczyny od razu wezwali lekarza.
N: Nic nie widzę ! JA NIC NIE WIDZĘ  mamo, tato !!! - płacząc krzyczała Natalka
Dziewczyna straciła wzrok, przez Harry'ego... Natalka, która każdego potrafiła pocieszyć, jedyna, która tak bardzo potrafiła cieszyć się życiem, już zawsze będzie żyła w ciemności..
Harry nie mógł się z tym pogodzić...Poszedł do szpitala, podpisał jakieś papiery i ubrał się w szpitalne ubranie... Nikt nie wiedział o jego zamiarach....NIKT...
Na salę operacyjną wjechały dwa łóżka, na jednym leżała Natalka, a na drugim Harry...
Minęły dwa tygodnie od operacji. Natalce ściągnęli bandaże, widziała, odzyskała wzrok.. Przeszczepili jej siatkówkę, lecz dawca był jej nieznany.. Nie chciał, aby Natalka i jej rodzina rodzina znali jego imię.. Najlepsza przyjaciółka Natalki opowiedziała jej o czymś "Natka, ta sprawa z Harry'm... ten sms... to napisała Paulina..znalazła jego telefon. Harry nic o tym nie wiedział, chciał Cię znaleźć, ale Ty zmieniłaś szkołę... On kocha Cię, KOCHA PONAD WSZYSTKO !"
Natalka zapłakana, nie wierzyła, jak mogła w niego zwątpić ! Jak mogła zwątpić w to, że jej wielka miłość, jej największy skarb mógł zrobić coś takiego, przecież znała go najlepiej ze wszystkich ! Mimo to zwątpiła.. Natalka płakała, płakała, ciągle płakała.. Natka uciekła w miejsce ich miłosnych wspomnień... w miejsce, które było ich niebem... Weszła na dach .... Na ławce siedział Harry.. Dziewczyna nie odzywała się...ze szczęścia..nie mogła wydać z siebie dźwięku...
Powoli podchodziła, koło Harry'ego oparta była biało-czerwona laska... a koło niego stał pies..
Natalka stała zadziwiona, przecież Harry nigdy nie miał psa.. Harry trzymał coś w ręku.. Nagle wiatr wywiał mu to z ręki. Upadło pod nogami Natki.. Dziewczyna schywiła się, podniosła i zobaczyła, że to jej zdjęcie... Harry trzymał w ręku jej zdjęcie.. Natce leciały łzy. Dalej nie odzywając się podeszła i podała mu zdjęcie. Harry wstał, wziął laskę, złapał z smycz, ukłonił się, podziękował za zdjęcie.... i odszedł machając laską na prawo i lewo, szukają w którą stronę ma iść. Natka trzymała ręką usta, żeby Harry nie usłyszał, że ktoś płaczę... Klęknęła na ziemi i płakała... Teraz już wiedziała, dlaczego znowu może widzieć.. Pocieszała ją tylko jedna rzecz.. Harry nie będzie mógł ofiarować jej swojego serca, ale będzie mógł zrobić coś lepszego... Będzie prowadzić ją przez świat.. Jego oczy będą jej drogowskazem.. Spotkało ją wielkie szczęście, najwierniejsza miłość.. Tylko raz taka miłość zdarza się.. Taka miłość na zawsze.. Teraz już wie, że szczęście sprzyja tym, którzy wiedzą pod jaką postacią mogą go oczekiwać.. Ona już wie....



niedziela, 12 maja 2013

Imagin z Lou

-Ależ oczywiście, że za ciebie wyjdę, Louis!-zgodziłaś się bez wahania, kiedy twój ukochany klęknął przed tobą z pierścionkiem.
-Oh, [T.I], tak się cieszę. Za miesiąc weźmiemy ślub, za pół roku urodzi się nasze maleństwo-powiedział, gładząc cię po brzuchu-Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi!-wykrzyknął w przestrzeń.
Trzy miesiące później z dosyć pokaźnym już brzuszkiem ''zwiedzałaś'' sklepy, ponieważ chciałaś kupić jakieś ubranka dla synka, który miał się niebawem urodzić. Louis był z zespołem, pracowali nad nową płytą.
Przechadzałaś się miedzy stoiskami z dziecięcymi ciuszkami, gdy nagle poczułaś ostry ból w dolnej części brzucha. Zgięłaś się w pół z sykiem.
Podbiegła do ciebie ekspedientka.
-Nic pani nie jest?-zapytała.
-Jak może mi do cholery nic nie być, skoro nie mogę się nawet wyprostować?!-jęknęłaś, a kobieta zabrała cię na tyły sklepu i położyła na sofie.
-Niech pani tutaj zaczeka, zaraz wezwę pogotowie-poinformowała, jednak ty ledwo ją usłyszałaś, bo po chwili straciłaś przytomność.
Obudziłaś się w szpitalu, podłączona do kroplówki. Obok łóżka stał zapłakany Louis.
-[T.I]! Myślałem, że ty też nie przeżyjesz! Dobrze, że się ocknęłaś-pociągnął nosem.
-Jak to: też?!-zaniepokoiłaś się.
-Bo.. Bo..-jąkał się.
-Państwa dziecko nie żyje. Poroniła pani-pospieszyła mu z pomocą pielęgniarka, wchodząc do pomieszczenia.
-Nie! Nie nie nie! Nie! to nie jest prawda!-zaczęłaś histeryzować.
-Przykro mi-westchnęła kobieta, a ciebie zamroczyło.
***
-Byli tacy młodzi-powiedział Harry, stojąc na cmentarzu razem z Niall'em, Liam'em i Zayn'em.
-Dlaczego? Dlaczego oni?-zapłakał blondyn, a Payne pogładził go pocieszająco po ramieniu.
-Ich dziecko. umarło, jej, gdy się o tym dowiedziała, pękło serce, on w rozpaczy po śmierci żony popełnił samobójstwo. To taka tragiczna historia-szepnął Zayn, wycierając pojedynczą łzę ze swojego policzka.
-Nigdy o was nie zapomnimy-powiedzieli chórem.

Mini Imagin z Zayn'em

Siedzisz z Zayn'em w jego pokoju i czytasz jakąś gazetę. Co chwila wybuchasz niepohamowanym śmiechem, a Malik nie ma pojęcia o co chodzi i za każdym razem pyta z czego się śmiejesz, jednak ty jesteś tak rozbawiona, że nie masz możliwości udzielenia mu odpowiedzi. Chłopak przygląda ci się z dziwną miną, a ty nadal pękasz ze śmiechu, o mało co nie sikając.
- Jesteś jakaś pojebana. - mówi w końcu.
- Wiem.
- O, i nawet nie zaprzeczasz.
- Wiem.
- I za to cię bardzo mocno kocham. - uśmiecha się, rzuca na łóżko i kładzie się obok ciebie.
- Tego akurat nie wiedziałam. - odpowiadasz, po czym pokazujesz mu język. On przyciąga cię za nogi do siebie i wpija się w twoje malinowe usta, zostawiając na nich słodki smak swoich.

Mini Imagin z Harry'm

Z Hazzą przyjaźnisz się już od bardzo dawna. Staracie się spędzać ze sobą każdą wolną chwilę i mimo iż czasem jest to bardzo trudne, robicie wszystko by spotykać się regularnie. Jest mroźny zimowy wieczór, a wy spacerujecie po parku. Na dworze robi się już szaro, ale wam to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. Dużo rozmawiacie, dzielicie się wydarzeniami z ostatnich dni spędzonych osobno. W pewnym momencie zatrzymujecie się nad rzeką. Harry schował ręce do kieszeni i spuścił głowę słuchając ciebie. Opowiadasz mu właśnie o chłopaku, który bardzo ci się podoba. Widzisz, że chłopak jest jednak jakiś nieobecny.
- Wszystko w porządku? - pytasz przejęta.
- Tak. No może nie do końca.. Nie chcę, żebyś z nim była, on nie jest dla ciebie. - mówi, patrząc na prosto w twoje oczy.
- Jesteś moim przyjacielem. Powinieneś chcieć, żebym była szczęśliwa.
- Ale ja chcę, żebyś była szczęśliwa.. Tylko nie z nim..
- A z kim?
- Ze mną. - odpowiada krótko, po czym niepewnie zaczyna cię całować.

Mini Imagin z Louis'em

Uczysz się na ważny test z biologi. W całym salonie walają się książki, zeszyty i notatki, które przygotowałaś. W pewnym momencie do pokoju wchodzi Louis.
- Mogłabyś przerwać. Nudzi mi się.. - marudził.
- Nie mogłabym. Muszę się pouczyć, to ważny test. - odpowiadasz.
- Oj tam.. No odłóż to.
- Louis przestań marudzić.
- A mogę ci pomóc? - uśmiecha się słodko, a ty nie potrafisz mu odmówić i uśmiechnięta kiwasz głową. Tomlinson przegląda twoje notatki i udaje, że jest tym bardzo zainteresowany. Jego wyraz twarzy sprawia, że masz ochotę wybuchnąć śmiechem, jednak zachowujesz powagę.
- A język to kość czy mięsień? - pyta, po chwili.
- Mięsień. - odpowiadasz bez namysłu.
- To może się posiłujemy ślicznotko?